Całemu zamieszaniu winien jest grzejący się chipset na mojej P5KC. Co z tego że na procesorze mam 20 stopni - kiedy chipsetu nie da się dotknąć? Stockowe chłodzenie wyglądało na miedziane, ale okazało się, że to tylko aluminium pokryte miedzią.
Dorwałem wspaniały cooler Thermalright HR-05 SLI za pół ceny (używany), no ale jako że oryginalne chłodzenie chipsetu było na stałe połączone ciepłowodem z chłodzeniem sekcji zasilania... trzeba było i tam coś nowego zamontować (chipset i mosfety były połączone jednym kawałkiem).
To po pierwsze. Drugą sprawą jest to, iż udało mi się tanio zdobyć Accelero S1 - spore chłodziwo na posiadaną 8800GT. Niestety, problemem okazało się co? - oczywiście chłodzenie sekcji zasilania, gdyż oryginalny radiator nie mieścił się pod Accelero, zaś dołączany do coolera podłużny radiator w żaden sposób nie pasował.
W skrócie - tak powstał pomysł wykonania autorskich radiatorków na wszystkie sekcje zasilania w moim komputerze:) Jako że nie miałem zbyt pokaźnej kolekcji chłodzeń, urwałem na aukcji w śmiesznej cenie dwa zestawy idealnych do przeróbek radiatorów - z socketu 462, z chipsetów, z komputerów Della, kart graficznych i jakichś sobie tylko wiadomego przeznaczenia. W paczce był nawet wielki "kaloryfer" z jakiegoś subwoofera... ale nieważne. Ważne są tyko te wybrane:
Na zdjęciu już dwa są wstępnie pocięte. Jak widać byłem też szczęśliwym posiadaczem coolera z laptopa FSC Amilo V, który to będzie chłodził płytę główną od spodu (pod procesorem). Te dwa po prawej są przeznaczone mojemu GeForce'owi 8800GT:
Tymczasem obok zalega puszka pomarańczowej emalii o nazwie "meksykańska czerwień" (tak, tak...), pomaluję nią ostatecznie wszystkie radiatory. Wiadomo, oprócz ich praktycznej funkcji wypadałoby, żeby jakoś wyglądały:)
To w skrócie wszystko co działo się przed malowaniem:
sobota, 10 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz