- żywica epoksydowa
- rura PCV około 14cm średnicy (większa niż otwór)
- szpachlówka z włóknem szklanym (2 x 200g starczy swobodnie)
- papiery ścierne 60, 120
- piłka do metalu (użyta do plastiku)
- opalarka (najtańsza z marketu...)
- w trójkątne dziury nad "wylotem" panelu wypadałoby wstawić jakiś plastik
Ale po kolei:
Najpierw obcinamy plasterek rury, opalarką zmiękczamy i dopasowujemy do panelu. Gdy stwardnieje haratamy tą rzecz oraz panel papierem ściernym (żywica lepiej złapie). No i kleimy:
Dobrze jest rozłożyć klejenie w czasie - po jednym elemencie (naprawdę nie tak łatwo opanować te wyciekające, lepkie, śmierdzące gluty). Warto co jakiś czas sprawdzić czy coś nam nie zjechało albo nie spłynęło (żywica tylko na to czeka!).
Gdy już wszystko wyschnie (czyt. co najmniej nazajutrz) szlifujemy lekko żywicę i można szpachlować:) Teraz już będzie z górki... Nakładamy szpachlówkę po trochu starając się mocno docisnąć ją do podłoża. Nie czaimy się zbytnio "gdzie by teraz nałożyć...?" bo szpachla momentalnie zastyga.
A, zapomniałem! Szpachlujemy POZA DOMEM - śmierdzi straszliwie.
Pierwsza warstwa szpachlówki nie powinna być grubsza niż 2 cm w najszerszym miejscu - po wyszlifowaniu (papier 60) i tak będą dziurki i inne niedoskonałości... Druga warstwa jest wykończeniowa.Przy okazji: szpachlówka bez włókna szklanego tutaj się nie nadaje, może pękać przy grubych warstwach - ta z włóknem pozwala na więcej (można praktycznie z niej rzeźbić).
A tu ciekawostka: ostatnie zdjęcie przedstawia opakowanie czegoś, co myślałem że jest taśmą dwustronnie klejącą ale okazało się być czymś o nazwie OBOTÓLNY LEPKI ŚZIAGACZKA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz