wtorek, 3 lutego 2015

Mini-komputer sprzed lat - Hewlett Packard e-Vectra. Część druga

Komputerek uparcie nie chciał bootować z powodu braku myszy PS/2. Odgrzebałem więc moją starą mysz, przy okazji chowając za pazuchę dysk twardy. Stary 15-gigabajtowy Seagate miał mieścić system operacyjny, na który się wręcz uparłem - Puppy Linux. Ma być prosto, funkcjonalnie i znośnie dla komputerka. Jak się okazało przy dokładniejszych oględzinach, e-Vectra posiadał na pokładzie procesor Intel Pentium III i 128 MB pamięci SDR SDRAM. Po demontażu wentylatora z tunelem powietrznym wreszcie można było obejrzeć płytę główną (oczywiście nie mogło zabraknąć kolejnej plomby gwarancyjnej, tym razem na radiatorze):


Plomba wygląda jakby była naklejona w miejsce jakiejś poprzedniej, czyżby przeprowadzona była naprawa gwarancyjna? Chłodzenie odkurzyłem wymieniając przy okazji pastę termoprzewodzącą. Procesor ostatnio widział człowieka przynajmniej 9 lat temu, mam nadzieję że będzie mnie dobrze wspominał :)
Dziwnie zamontowany wentylator założyłem po bożemu, a 128 MB RAM-u zastąpiłem kością dwukrotnie pojemniejszą (walała mi się tyle lat, w końcu się przydała). W komputerku zastosowano poziomy slot pamięci (znowu analogia do laptopa).
Gdy hardware został ogarnięty, przystąpiłem do ogarniania software'u. Najpierw zamontowałem na HDD wersję przenośną Linuxa Puppy (programem YUMI). Wybór padł na dystrybucję Slacko 5.7. Potem uruchomiłem ów systemik i utworzyłem należytą partycję ext2 programem GParted. Na koniec zainstalowałem wersję full Puppy'ego. Brzmi to szybko i sprawnie, ale niestety komputerek do demonów wydajności nie należy... Przez co cały proces zajął mi prawie 3 godziny (!). Problemem okazała się kombinacja powolnego dysku twardego z małą ilością RAM-u - Linux utworzył duży plik wymiany i prawie ciągle z niego korzystał. Wyłączenie tej opcji przywróciło moją wiarę w pożytek z e-Vectry, nareszcie dało się na niej komfortowo coś zrobić. Niemniej chodzi mi po głowie zmiana systemu z wersji Slacko na LegacyOS, co mogłoby ułatwić uruchamianie ciekawych rzeczy, adekwatnych wiekiem do sprzętu... Ale może nie będzie trzeba? W wolnej chwili obadam sytuację. Cel: zagrać w Quake'a na e-Vectrze przy 40 klatkach na sekundę :)

sobota, 3 stycznia 2015

Mini-komputer sprzed lat - Hewlett Packard e-Vectra. Część pierwsza

Stałem się posiadaczem ciekawego komputera biurkowego. Napisy na obudowie o niewielkich wymiarach (27,5 x 24,5 x 8,5 cm) głoszą dumnie, że mamy oto do czynienia ze sprzętem HP e-Vectra. Tak się to cudeńko prezentuje:

Chcąc zajrzeć do środka, wysunąłem w tył rzucającą się w oczy klapkę. Całe szczęście, że zamek był otwarty, bo klucza nie dostałem. Pod klapką znalazłem puste sanki na dysk twardy, a pod nimi już wyglądała płyta główna. Tego się obawiałem - całkowicie niestandardowa konstrukcja od HP, wszystko zintegrowane w twór łudząco podobny do płyty głównej laptopa. Nawet napęd CD jest w wersji mobilnej, znaczy cieńszej. Komputer okazał się całkiem młody, pamięć ROM ma naklejkę z rokiem 2000. Naklejka gwarancyjna chyba chce powiedzieć coś o kwietniu 2006, ale nie jestem pewien. Na zdjęciu widoczny jest praktyczny mikoprzełącznik CLEAR CMOS (swoją drogą, dlaczego tak wiele komputerów posiada niewygodne zworki? Całe szczęście dziś coraz popularniejsze jest montowanie praktycznych przycisków na płytach głównych).
Zdjąłem pokrywę, odsuwając ją do przodu i ciągnąc za panel tylny komputera. Nic podejrzanego nie rzuciło mi się w oczy, zatem przystąpiłem do uruchamiania. Komputerek zasilany jest zewnętrznym zasilaczem, identycznym w swojej formie jak zasilacze laptopów (19V, 3,16A). Dziwi trochę sposób montażu wentylatora. W ten sposób (wyciągający) jest on znacznie mniej wydajny, aniżeli ustawiony na wdmuchiwanie. Widocznie ochrona przed kurzem była ważniejszą kwestią niż wydajne chłodzenie. Sprzęcik ruszył i oczom moim ukazało się logo Hewlett Packard.
Spróbowałem uruchomić na e-Vectrze system Puppy Linux, który jest mi znany i spisuje się nieźle na starych komputerach. Niestety, pomimo widocznej w BIOSie możliwości bootowania z USB, system nie startował. Prawdopodobnie z powodu... braku podłączonej myszy z wtykiem PS/2. Niemniej pendrive z Linuxem nie pojawiał się na liście podłączonych urządzeń w boot-menu. Tak czy inaczej, dopóki nie przywiozę myszy PS/2, dopóty nie będę się z tym komputerkiem siłował. W międzyczasie może zorganizuję jakiś dysk twardy i może powstanie z e-Vectry coś użytecznego.