sobota, 3 stycznia 2015

Mini-komputer sprzed lat - Hewlett Packard e-Vectra. Część pierwsza

Stałem się posiadaczem ciekawego komputera biurkowego. Napisy na obudowie o niewielkich wymiarach (27,5 x 24,5 x 8,5 cm) głoszą dumnie, że mamy oto do czynienia ze sprzętem HP e-Vectra. Tak się to cudeńko prezentuje:

Chcąc zajrzeć do środka, wysunąłem w tył rzucającą się w oczy klapkę. Całe szczęście, że zamek był otwarty, bo klucza nie dostałem. Pod klapką znalazłem puste sanki na dysk twardy, a pod nimi już wyglądała płyta główna. Tego się obawiałem - całkowicie niestandardowa konstrukcja od HP, wszystko zintegrowane w twór łudząco podobny do płyty głównej laptopa. Nawet napęd CD jest w wersji mobilnej, znaczy cieńszej. Komputer okazał się całkiem młody, pamięć ROM ma naklejkę z rokiem 2000. Naklejka gwarancyjna chyba chce powiedzieć coś o kwietniu 2006, ale nie jestem pewien. Na zdjęciu widoczny jest praktyczny mikoprzełącznik CLEAR CMOS (swoją drogą, dlaczego tak wiele komputerów posiada niewygodne zworki? Całe szczęście dziś coraz popularniejsze jest montowanie praktycznych przycisków na płytach głównych).
Zdjąłem pokrywę, odsuwając ją do przodu i ciągnąc za panel tylny komputera. Nic podejrzanego nie rzuciło mi się w oczy, zatem przystąpiłem do uruchamiania. Komputerek zasilany jest zewnętrznym zasilaczem, identycznym w swojej formie jak zasilacze laptopów (19V, 3,16A). Dziwi trochę sposób montażu wentylatora. W ten sposób (wyciągający) jest on znacznie mniej wydajny, aniżeli ustawiony na wdmuchiwanie. Widocznie ochrona przed kurzem była ważniejszą kwestią niż wydajne chłodzenie. Sprzęcik ruszył i oczom moim ukazało się logo Hewlett Packard.
Spróbowałem uruchomić na e-Vectrze system Puppy Linux, który jest mi znany i spisuje się nieźle na starych komputerach. Niestety, pomimo widocznej w BIOSie możliwości bootowania z USB, system nie startował. Prawdopodobnie z powodu... braku podłączonej myszy z wtykiem PS/2. Niemniej pendrive z Linuxem nie pojawiał się na liście podłączonych urządzeń w boot-menu. Tak czy inaczej, dopóki nie przywiozę myszy PS/2, dopóty nie będę się z tym komputerkiem siłował. W międzyczasie może zorganizuję jakiś dysk twardy i może powstanie z e-Vectry coś użytecznego.