poniedziałek, 10 listopada 2008

dziś wielki dzień:)

Mobilizuję dzisiaj wszystkie siły i fundusze żeby wreszcie ukończyć modding komputera. Jakby nie patrzeć trzeba kompa wyjąć z obudowy - ale jednocześnie trzeba mieć kontakt ze sprzedającymi, więc sprzęt musi sobie radzić bez przyodziewku.
Jest 8:52 - komputer już na biurku. Następnym krokiem będzie powycinanie ostatnich zbędnych kawałków blachy - z tyłu i z przodu - by wentylatory mogły być zamocowane jak trza:) Za jednym zamachem dopasuję i powstawiam osłony. Po robocie - szoping w city!

Parę godzin spędzam na cięciu , wierceniu i nitowaniu. Cięcie blachy oczywiście na dworze - żeby iskrami nie wzniecić pożaru.

Z tyłu obudowy dodaję kratkę zamocowaną na nity, lekko uwypukloną przy pomocy młotka:]
Z boku daję dziurę na wentylator. Nie musi być piękna, bo i tak będzie przykryta grubą osłoną. Tylko jak wyciąć otwór mniejszy niż tarcza tnąca? Stary meksykański sposób:


***
13:29 - Okazuje się, że w moim pięknym miasteczku nic nie ma. Z potrzebnych rzeczy zdobyłem tylko głupi lakier podkładowy za 12zł... Chyba znowu robota się przedłuży, wszystko trzeba kupować przez internet...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz